Medal Bergen Marathon Fjord

Bergen City Marathon

Jak wiele biegów i zawodów Norwegowie również odwołują lub przekładają zwoje wydarzenia. Maraton w Bergen został w tym roku przesunięty na koniec sierpnia a Instagram przypomniał mi dzisiaj o moim zeszłorocznym starcie w tym biegu. Uznałem, że to dobra okazja, aby wrócić pamięcią i opisać swoją historię związaną z Bergen City Marathon.


Zwiedzanie przez bieganie jaki bieg na granicą

Podróż

Pomysł na udział w biegu przyszedł mi do głowy dosyć spontanicznie. Opłaciłem wpisowe i bilet kupiłem właściwie w tym samym momencie. Od tej chwili do startu było zaledwie trzy dni. W ramach biegu Bergen City Marathon odbywały się oczywiście maraton ale też półmaraton, sztafeta i bieg na pięć kilometrów. Byłem wówczas przygotowany co najwyżej na półmaraton i taki dystans postanowiłem wybrać, co jak się potem okazało, było dobrym wyborem.

Lot do Bergen z Gdańska to czysta przyjemność. Odpowiednio krótki z miłymi dla oka widokami. Lubię loty nad Norwegią bo można podziwiać góry, fjordy, hodowle łososi, kręte drogi czy liczne mosty. Lotnisko oczywiście mieści się poza Bergen, trzeba stamtąd jeszcze dojechać. Wybrałem podróż autobusem, który pełni rolę bezpośredniego łącznika między lotniskiem a centrum miasta. Szybki bilecik w automacie i już siedzę w autobusie. Po niecałej pół godzinie autobus jest już w Bergen. Autobusem najlepiej dojechać do samego Bryggen – historycznej dzielnicy miasta, która jest częścią światowego dziedzictwa UNESCO. Jest to ostatni przystanek na tej linii. Jest to też miejsce z którego startuje Bergen City Marathon i jest miasteczkiem biegowym. 


Bryggen w Bergen w Norwegii

Pakiet startowy

Bergen to stosunkowo małe miasto i wzorowo zorganizowane. Z tego miejsca można się poruszać już pieszo. Pakiet startowy jest pierwszym punktem do odhaczenia w przypadku biegu, więc po niego udałem się od razu. Na szczęście hala Vikinghallen jest oddalona zaledwie kilka minut spacerem od Bryggen.Jak to w Norwegii bywa spacer odbywa się pod górę. To dopiero początek nabijania przewyższeń, niestety.

Sam odbiór pakietu odbywa się bezproblemowo, w ogóle cała atmosfera jest pozbawiona problemów. Klimat panuje dosyć sielankowy. Tutaj muszę zaznaczyć, że Bergen City Marathon nie ma splendoru innych europejskich biegów. Ludzie i organizacją są tam raczej skromni. Na szczęście nie ma kolejek i nikt się nie przepycha. Samo expo zbliżone do tych z naszego podwórka. Trochę różni się asortymentem. Norwegowie lubią inne marki niż my, stawiają raczej na swoich, skandynawskich producentów. Próżno było szukać Nike czy Adidas. Ciuchów nie miałem zamiaru kupować, półmaraton robię bez żelków, więc ten etap zakupów pominąłem. Pakiet odebrany i można się zająć innymi, milszymi rzeczami.

Jak już wcześniej wspomniałem start mieści się koło Bryggen – historycznej części a zarazem ścisłym centrum miasta. Pierwsi startują biegacze, którzy zdecydowali się przebiec cały maraton. Wybrałem jedną pętlę, więc startuję razem z biegaczami na półmaraton. Widziałem i słyszałem w tłumie biegaczy z Polski. Niestety nie udało mi się z nikim przywitać ale było ich tam dosyć sporo. W Norwegii pracuje wielu rodaków i zapewne wielu z nich przybyło do Bergen na ten bieg.

  • Medal Bergen Marathon
  • Medal Bergen Marathon

Trasa

Trasa biegu to właściwie obiegnięcie miasta dookoła. Startując z Bryggen trasa zmierza wzdłuż zatoki Bergen do Byfjorden. Fjord nie kojarzy się z piękną zatoką otoczoną wysokimi górami, jakie znamy z pięknych obrazów. Wygląda to raczej jak morze nad którym jest położone miast. Pierwsze kilka kilometrów to dosyć płaska trasa ale już tutaj trzeba pokonać kilka górek. Główny wysiłek zaczyna się po trzech kilometrów gdzie trasa skręca w las i wiedzie pod górę. Tutaj też, dochodzi do pierwszego zatoru ja musiałem przystanąć na chwilę. Od tego momentu bieg stał się dosyć ciężki, miałem wrażenie, że biegną pod górę już do samego końca. Na szczęście można liczyć tutaj na kibicowanie.

Trasa mimo, że pod górę to wiedzie przez zamieszkałe tereny i parki. Ludzie stoją na chodnikach a w dzielnicach mieszkalnych kibicują z domu. Nie ma chaosu jak na największych światowych maratonach ale na pewno jest lepiej niż na większości biegów w Polsce. Przy jednym domu mieszkańcy zrobili z okazji maratonu imprezę i częstowali biegaczy wódką. Dobra była. Wbiegając w wyżej położoną część miasta można zobaczyć jego urok. Zwiedzając dzień wcześniej zatokę i Bryggen nie pomyślałem nawet, żeby udać się wyżej zwiedzać zamieszkane dzielnice. Widoki trochę osładzały wysiłek, niestety, bieg pod górę był dosyć wyczerpujący. 

Start i meta biegu były w tym samym miejscu, więc musiało być, w końcu z górki. Akurat ja miałem wrażenie, że biegnę ciągle pod górę. Nogi dostały takiej pompy, że ciężko się biegło do samego końca.


Finisz

Na kilka ostatnich kilometrów wbiega się w bardziej industrialną część miasta. Wyglądało to na jakiegoś rodzaju tereny portowe. Biegnie się po drugiej stronie zatoki Bergen, dokładnie naprzeciwko Bryggen i linii startu. W tym miejscu kibiców jest oczywiście dużo mniej, widoki też już nie cieszą tak oczu. Sam finisz i dobieg to oczywiście niesamowite przeżycie. Z daleka czuć atmosferę i słychać masowy doping. Ostatni zakręt w stronę Bryggen i można pędzić na maksa wykorzystując resztki sił. Za metą kanapka, ciastka i medal. Tutaj muszę przyznać, że jest to jeden z najładniejszych medali w mojej kolekcji.



Po biegu

Trasę oceniam jako dosyć ciężką, można powiedzieć, że jest to bieg górski. Cieszę się, że nie wybrałem Bergen na przebiegnięcie maratonu bo skończyłoby się to cierpieniem. Wbiegając na metę półmaratonu pomyślałem właśnie o tym, że nie muszę biec drugiej pętli. Przez bramę obok przebiegali uczestnicy maratonu wbiegający na drugą pętlę,muszę przyznać, że poczułem respekt. Takich śmiałków na królewski dystans znalazło się prawie pół tysiąca z tego co pamiętam.


Wrażenia

Reasumując mój start na tych zawodach uznaję to jako bardzo udane wydarzenie i jedną z moich lepszych decyzji. Świetna pogoda, dobra organizacja, piękne widoki i ładny medal spełniły wszystkie warunki udanego biegu. Łatwy dojazd, przynajmniej mieszkając na pomorzu i łatwość poruszania się po Bergen to duży atut. Jest to niesamowita okazja aby trochę pobiegać i potem pozwiedzać. Idealne miejsce na sportową turystykę.


Przeczytaj sportowe podsumowanie 2019 roku i jak półmaraton w Bergen wyszedł na tle innych sportowych osiągnięć KLIK!



Zobacz także:

Norwegia to kraj nie tylko fjordów i pięknych górskich pejzaży, to również mieszkańcy ich normalne życie prowadzone w mniejszych lub
tapety na telefon
Udostępnij: