Medale gdynia babie doły bieganie

Sportowe podsumowanie roku 2019

Pierwszy wpis na blogu powinien opowiadać jakąś ciekawą historię opowiadającą o sobie i motywacji do dzielenia się przeżyciami z pierwszymi czytelnikami. Powinien być prezentacją głównej tematyki prowadzonego bloga lub krótką historią, która zatrzyma czytelnika chociaż na chwilę. Wiem też, że szansa na to, że ten tekst dotrze do kogokolwiek w oceanie internetu, jest znikoma. Sport będzie się przewijał przez moje życie, jeszcze przez wiele lat. Na wstępie warto przedstawić krótko swoje dokonania sportowe, jakiekolwiek by one nie były. Poprzedni rok był kolejnym pełnym przygotowań, podróży i wyścigów. Postanowiłem, więc dokonać swoistego sportowego podsumowania roku 2019. I od takiego wpisu, którego nikt nie przeczyta, zaczynam swoją blogerską przygodę.


Gdynia Półmaraton

Budowanie formy musiałem rozpocząć od początku roku na nowo. Uznałem, że skręcona kostka po październikowym maratonie dostała dosyć wypoczynku i należy wrócić do trenowania. Start w Gdyni miał być wielkim testem, na pewno gdy się na niego zapisywałem był wielką niewiadomą. Kostka nie doskwierała a okres od października do stycznia okazał się być czasem potężnej regeneracji całego organizmu. Do biegu przystąpiłem, więc w pełnym zdrowiu a w trakcie postanowiłem powalczyć o jakiś bliżej nieokreślony ale przyzwoity czas. Taka taktyka zaskutkowała wybieganiem życiówki. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że może to być moja ostateczna życiówka, która zostanie moim najlepszym czasem w półmaratonie na zawsze. Uważam, że w bieganiu amatora obarczonego milionami rozterek każdego dnia wyniki w wyścigach nie mają znaczenia, ale w przypadku takiego osobistego osiągnięcia warto odnotować, że bieg ukończyłem w czasie 01:37:51. Szczególnie, że to sportowe podsumowanie roku.

Gdynia Półmaraton

Bergen City Marathon

O półmaratonie w Bergen myślałem już jakiś czas wcześniej. Nie uknułem, żadnych konkretnych planów to i żadnej przygotowawczej akcji nie było. Wraz ze zbliżającym się długim kwietniowym weekendem dostałem jakiejś nagłej potrzeby kolejnej sportowej podróży. Na półmaraton w Bergen zapisałem się praktycznie w ostatnim możliwym momencie. Od zgłoszenia się na bieg do samego startu było zaledwie kilka dni.

Bergen City Marathon

Samo bieganie do tego czasu odbywało się już w bardzo ograniczonym systemie. Wyraźny ból prawej piszczeli dawał sygnały aby unikać długich biegów. Przed samym startem wykonałem jeszcze pięciokilometrowy bieg i do półmaratonu przystąpiłem z dużą dawką świeżości. Całe to wydarzenie chciałbym opisać w osobnym poście, aby zainteresowani biegowymi podróżami mogli z niego nieco wyciągnąć. Teraz napiszę, że moje poruszanie się po mieście i po punktach zawodów przebiegało bezproblemowo. Norweski spokój i skromność sprawiły, że zawodnik po przebojach na polskich biegach odnajduję się tam bardzo dobrze. Trasa biegu prowadziła bardzo górzystym terenem. Długi dystans i duże przewyższenia sprawiły, że moja, jeszcze bliżej nieokreślona kontuzja dała się we znaki. Mimo wszystko uważam, że bieg udał się bardzo dobrze i jak na turystyczny półmaraton, który wiedzie ciągle pod górę czas około 1:50 to całkiem niezły wynik. Medale w Bergen dają bardzo ładne a okrutnie drogie piwo w Bryggen smakuje pysznie.


Bydgoski Festiwal Biegowy

Trzecim biegiem poprzedniego roku był kolejny półmaraton. Lubię biegi w Bydgoszczy bo mam do tego miasta sentyment i lubię tam jeździć. Bieg zapowiadał się po płaskim a ja długo nie trenowałem. Liczyłem, więc na bardzo dobry wynik. Bydgoszcz przywitała mnie deszczem i chłodem. Warunki były idealne. Czułem oczywiście deszcz ale i wiatr we włosach, które mi jeszcze zostały.

Po wolniejszych, pierwszych kilometrach rozpędziłem się jak dziki żbik. Mój piszczel nie wytrzymał tempa i postanowił zastrajkować po dziesiątym kilometrze. Z tego co pamiętam bieganie z takim bólem zaczęło mnie trochę przerastać. Ból był na tyle mocny, że tempo bardzo spadło a ja byłem takim biegającym kuternogą. W pewnym momencie dopadła mnie grupa na godzinę czterdzieści. Postanowiłem, że będę walczył, żeby nabić na tym biegu tą 1:40. Muszę w tym momencie wspomnieć, że grupę prowadził bardzo aktywny zając. Nie wiem na którym kilometrze mnie dobiegli ale już z tyłu słyszałem jak dopinguje swoją grupę. Niewiele z tych kilku kilometrów pamiętam przez doświadczany ból ale wiem, że duży udział w moim 1:40 miał właśnie ten człowiek. Jak już wspomniałem wcześniej tego tekstu nikt nie przeczyta ale może, jednak ta informacja do tego człowieka kiedyś dotrze. Półmaraton w Bydgoszczy zawiesił moje bieganie na ponad pół roku.

Bydgoski Festiwal Biegowy

Kaszëbë Runda

Wraz z poprawą pogody i zaistniałą sytuacją zdrowotną nadszedł czas na sprawdzenie się w kolarstwie. Na Kaszebe Runda miałem sprawdzić jaki będę miał czas na dystansie zwanym przez organizatorów “doktor”. Na tym wyścigu od początku zawodził sprzęt. Złapałem gumę już jak wyjmowałem rower z samochodu a muszę dodać, że była to dopiero pierwsza guma. Wymiana dętki opóźniła mój start i wyruszyłem z jakiegoś środka stawki. Kolejna guma w trakcie spowodowała, że byłem zupełnie ostatni i bez zapasu. Postanowiłem zrezygnować i wrócić. Dzięki mobilnemu serwisowi z, którym dobiłem dętkowego interesu, mogłem wrócić na trasę. Końcówkę wyścigu dogoniłem bardzo szybko ale o szybkim jeżdzeniu już nie było mowy. Całe 125 kilometrów przeminęło w przyjemnej atmosferze z apetytem na więcej.

Kaszebe Runda

Sailfish Open Water Gdańsk

Sailfish Open Water

Salfish Open Water to był wyścig na który wyczekiwałem. Rzadko można sprawdzić się w wyścigu pływackim a mi pływanie akurat bardzo odpowiada. Dystans 3800 metrów był duży ale biorąc pod uwagę, że nie mogłem biegać to miałem czas na przygotowywanie się do takiego dystansu. Dzień był upalny a woda bardzo ciepła. Większość dystansu szła bardzo dobrze aż do momentu gdy glikogen ulotnił się całkowicie a organizm wpompował całą krew w żołądek w oczekiwaniu na węglowodany. Moje zagarnianie to już było bardziej pchanie a na końcówce starałem się nie zwymiotować wprost do wody. Mimo wyniku dużo poniżej oczekiwań uznaję ten dzień za bardzo udany. Był to miło spędzony czas po którym zostało wiele wspomnień.

Sailfish Open Water

Garmin Iron Triathlon Stężyca

W Stężycy, zaś nadszedł czas na pierwszy w tym roku kontakt z triathlonem. Od kilku lat uczestniczę w tej kaszubskiej wsi w sztafecie i co roku przypada mi pływanie. Traktuję to raczej jako spotkanie towarzyskie i dobrą zabawę. Nie miał ten wyścig wielkiej historii, więc wspomnę jedynie, że naszedł mnie koszmar każdego triathlonisty w postaci dziury w piance. Smuteczek.


Bydgoszcz Triathlon

Sportowe podsumowanie roku

Bydgoszcz Triathlon miał być moim głównym startem 2019. Mimo tego, że miałem bana na bieganie nadal szykowałem się do tego startu jak do swojego startu A.

Przed samym wyścigiem wiedziałem że, poradzę sobie z dwoma pierwszymi etapami, zagadką było jedynie bieganie. Kilka prób biegu pozwoliły mi wywnioskować, że noga mniej boli gdy bieganie odbywa się już po dobrze rozgrzanym ciele. Swoją szansę w półmaratonie upatrywałem w dystansie rowerowym przed.

Sportowe podsumowanie roku
Fot.: Mariusz Nasieniewski

W związku z tym, że pływanie robiłem nawet kilka razy w tygodniu przygotowany byłem wystarczająco. Treningi, pianka i pływanie z nurtem pozwoliło mi zrobić mój najlepszy czas na dystansie 1900 metrów. Wiedziałem, że będzie to dobry czas ale nie, że aż tak. Rower był zawsze słaby w moim wykonaniu ale sumienne trenowanie sprawiło, że nie zamykałem stawki już po etapie kolarskim.

Do biegu przystępowałem z lekkim zwątpieniem czy to w ogóle wszystko się uda. Zacząłem bardzo wolno i takim tempem biegłem praktycznie do samego końca. Skupiałem się bardzo na prawidłowej technice i czekałem kiedy pojawią się mocniejsze bóle. Nie mogłem się zbytnio rozkręcać bo nie biegałem od ponad dwóch miesięcy. Postanowiłem podjąć jeden zryw ale zabrakło tlenu i szybko się mój zryw zakończył. Wyścig ukończyłem w dobrym zdrowiu i mimo tego, że zrobiłem bardzo słaby półmaraton całość wyszła przyzwoicie i poprawiłem swój czas na dystansie połowy Ironman. Ten półmaraton ukończyłem z czasem 2:04:14 i był to mój najsłabszy półmaraton w życiu.

Bydgoszcz Triathlon
Fot.: Grzegorz Waloszczyk

Przerwa

Po triathlonie w Bydgoszczy moja lekkoatletyczna działalność została zawieszona. Zakaz biegania nadal obowiązywał. Baseny na lato były w większości zamknięte a kolarstwa nie lubię zbytnio. Postawiłem, więc na trening siłowy. Dużo wolnego czasu, wyjazdy i dobre jedzenie w połączeniu z częstym treningiem siłowym zaskutkowały zmianą sylwetki. Oczywiście dawno już przestałem przywiązywać wagę do masy mięśniowej ale skutki uboczne pakowania były dosyć wyraźne. Zmiana sylwetki zaskutkowała oczywiście obecnością nowej i bardzo “zaangażowanej” dziewczyny co spowodowało, że moje bieganie a nawet pływanie odeszły w zapomnienie. Nadszedł czas podróży i relaksu.

Sportowe podsumowanie roku
Fot.: Piotr Naskrent

Bieg Niepoldegłości w Gdyni

Święto niepodległości zawsze spędzałem na biegowo. Od kilku lat biorę udział w biegu niepodległości w Gdyni i chciałem to zrobić również w 2019. Niestety kontuzja, która wyeliminowała mnie z biegania jeszcze się nie zaleczyła ale czułem, że dziesięć kilometrów będę w stanie przebiec bez problemu. Zastanawiałem się czy uda się pokonać trasę poniżej jednej godziny, ostatecznie udało się to zrobić o prawie dziesięć minut szybciej. Był to mój ostatni start w 2019 roku.

Sportowe podsumowanie roku

Jak co roku nie zabrakło mocnych wrażeń. Rozpoczęło się z przytupem a wyszło tak średnio. Na pewno mocne trenowanie gwarantuje dobre wyniki. W moim przypadku było odwrotnie. Ten rok był czasem nowych doświadczeń ale też kontuzji, która nie zagoiła się do tej pory. Sportowa przygoda się jeszcze nie kończy ale gonienie rekordów na pewno tak. Tak wygląda moje sportowe podsumowanie roku.


Sportowe podsumowanie roku


Zobacz także:

Norwegia to kraj nie tylko fjordów i pięknych górskich pejzaży, to również mieszkańcy ich normalne życie prowadzone w mniejszych lub
tapety na telefon
Udostępnij: